Kacper Kuszewski – aktor jednej roli?
Rozwój zawodowy w życiu każdego człowieka, a już szczególnie mężczyzny, jest bardzo krytycznie oceniany przez społeczeństwo. Presja zarabiania pieniędzy i osiągnięć w pracy zarobkowej od zawsze była stawiana na mężczyznę. Również w zawodzie aktora mężczyźni prą do jak największych sukcesów. Nie inaczej jest z Kacprem Kuszewskim.
Ambicja nie pozwala osiadać na laurach.
Dla ambitnego artysty bycie kojarzonym tylko z jednego dzieła lub piosenki jest uważane za porażkę. Przebicie do masowego odbiorcy i bycie znanym to za mało. Kacper Kuszewski ma podobny dylemat. Przez 18 lat grał rolę Marka Mostowiaka w popularnej operze mydlanej. Charakterystyczna fryzura i wieczny urok młodego chłopaka mimo osiągnięcia 30 lat przysporzyła mu rzeszę fanów, szufladkując go jednocześnie jako aktora serialowego. Kuszewski wielokrotnie próbował zerwać z tym wizerunkiem różnymi projektami.
ma podobny dylemat. Przez 18 lat grał rolę Marka Mostowiaka w popularnej operze mydlanej. Charakterystyczna fryzura i wieczny urok młodego chłopaka mimo osiągnięcia 30 lat przysporzyła mu rzeszę fanów, szufladkując go jednocześnie jako aktora serialowego. Kuszewski wielokrotnie próbował zerwać z tym wizerunkiem różnymi projektami.
Showman, śpiewak, tancerz.
Aktor początkowo starał się pokazać publiczności, że potrafi dużo więcej niż pokazuje. Wygrał dwa najbardziej popularne programy rozrywkowe – wytańczył pierwsze miejsce w „Tańcu z gwiazdami” oraz wyśpiewał również pierwsze miejsce w „Twoja twarz brzmi znajomo”. Nie tylko wygrał oba programy miażdżącą przewagę, ale został nawet jurorem w Polsatowskiej produkcji, oceniając popisy wokalne kolejnych uczestników. Jest też aktorem głosowym, dubbingował wiele znany postaci filmowych i animowanych np. Myszkę Miki. Niewielu wie, że zna również doskonale język angielski i występował nawet w spektaklu na podstawie Hamleta w Australii, całkowicie po angielsku. Mimo to przeciętny polski widz nadal kojarzy go jedynie jako Marka z Ma jak miłość – ale to już problem tego widza.
